poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Przedstawienie teatralne ,,Koziołek Matołek w drodze do Pacanowa’’

- Hop hop, czy ktoś mnie słyszy?! Hop hop, o rany gdzie ja jestem! GPS -ie kochany, dlaczego milczysz? Dokąd mnie doprowadziłeś?? (koziołek zrezygnowany) Halo GPS - ie? Co się z tobą dzieje??? Niewdzięcznik.
[czworo dzieci bawi się na placu zabaw]
- Słyszeliście ten głos? Jakiś dziwny głos.
- Nooo, aż gęsiej skórki dostałam!
- A ja się nie boję, chodźcie przeszukamy teren! O! nawet nie trzeba szukać, spójrzcie tutaj! O! koza!
- Jakaś oryginalna ta koza!
- Dzieci!!!! Tutaj!!!
- Jak tutaj, tu nie Mars ani Wenus. Tu Czarków na planecie zwanej Ziemia. A ty kto jesteś. Bo niby koza, a mówi jak człowiek!?
- Koza, koza. Ale wymyśliłyście. Otóż ja jestem Koziołek Matołek z utworu Kornela Makuszyńskiego.
- AAAA, już kapujemy. Koziołek Matołek, który wędruje w poszukiwaniu Pacanowa – miejsca, w którym kozy kują.
- No widzę dzieci, że czytacie książeczki, super, to mi się podoba.
- Oczywiście Koziołku, my lubimy odwiedzać naszą szkolną bibliotekę, w której zawsze znajdziemy jakąś ciekawą książkę do przeczytania.
- Kochane dzieciaki, my tu sobie gadu – gadu, a ja nie wiem dokąd doprowadził mnie mój GPS.
- O Koziołku szacun, ty z duchem czasu podążasz w świecie przygód.
- I co z tego kochane dzieci, mimo tej wielkiej techniki nie dotarłem do mojego Pacanowa, tylko do Czarkowa.
- Zaczekaj Koziołku, poprosimy starsze dzieci o pomoc. Chodź, zapraszamy cię do szkoły, a właściwie i do szkoły i do przedszkola.
- Kochane z was dzieciaczki.
- Zaczekaj tu Matołku, zaraz coś zaradzimy.
- Jerzy, Aga, mamy problem. Ale chyba nam nie uwierzycie, może lepiej będzie, jak z nami pójdziecie.
- O rany, kozę do szkoły przyprowadziłyście! Pokręciło was!!!
- Wypraszam sobie takie określenia!
- Co to jest!!!!!
- Przestańcie krzyczeć i posłuchajcie. To jest Koziołek Matołek, ten z książek Kornela Makuszyńskiego. GP S doprowadził go do Czarkowa. Pewnie biedaczek zrobił jakiś błąd przy zaprogramowaniu. Ale to teraz nieistotne jest. Zawołaliśmy was, abyście wskazali Matołkowi właściwy kierunek, żeby wreszcie dotarł do tego Pacanowa.
- Ok. pomożemy, sorry Koziołku, że nie poznaliśmy cię, ale wiesz to z powodu tak szokującej niespodzianki. Jerzy, biegnij po laptopa.
- Dzieci, a co ciekawego macie tu w Czarkowie. W każdej miejscowości kryją się jakieś ciekawostki, tego jestem pewien. Ot choćby to malowidło na pobliskim budynku – mężczyzna w wannie.
- To jest herb Czarkowa upamiętniający, że w XIX wieku było przez krótki czas w Czarkowie uzdrowisko.
- O! To całkiem ciekawa historia.
- No wiesz Koziołku, historia naszej wsi sięga XIII wieku.
- To pewnie nazbierałoby się trochę historycznych opowieści.
- Rzeczywiście….
- Ale szkołę to chyba macie nową.
- Niezupełnie. Stara część budynku powstała w latach 30-tych XX wieku, uroczyście otworzono ją w 1936 roku. Natomiast część nowa z salą gimnastyczną powstała w drugiej połowie lat 90-tych XX wieku. A pierwsza szkoła w Czarkowie pojawiła się jeszcze w XIX wieku i mieściła się w jednej izbie.
- Opowiadajcie, to bardzo zajmujące jest.
- Każda miejscowość ma swoje centrum, czyli szkoła, sołectwo, kościół. Nasza wieś nie odbiega od tego wzorca. Ale ciekawostka jest taka, że tam, gdzie teraz znajduje się kościół, dawniej była karczma. Mieszkańcy naszej wsi musieli chodzić do kościoła ok. 5 km. Deszcz, śnieg, mróz – ciężko było.
- Sklepy też macie?
- Oczywiście. Spójrz na mapę Koziołku: piekarnia z pysznym pieczywem, kwiaciarnia, mięso i wędlinki,
sklepy ogólnospożywcze - jest ich kilka w różnych częściach miejscowości. Auto też w Czarkowie naprawisz, materiały budowlane i okna kupisz, bródkę u fryzjera przytniesz. Jeśli coś więcej potrzebujemy, jeździmy do pobliskiego miasta, które nazywa się Pszczyna.
- Pszczyna, Pszczyna, gdzieś już słyszałem tę nazwę.
- Być może Koziołku, być może. Pszczynę znają nie tylko mieszkańcy Górnego Śląska. Przyjeżdżają ją zwiedzać turyści z całej Polski. To piękne miasteczko o bogatej historii.
- Jak już trafię do Pacanowa i się tam zadomowię, na pewno tu jeszcze wrócę, bo bardzo zajmujące rzeczy opowiadacie. O nareszcie jesteście, a gdzie obiecana mapa?
- Tu, w komputerze kochany koziołku. Zaraz będziemy wiedzieć, w jakim kierunku powędrujesz do Pacanowa.
- Widzisz Matołku, tu jest Czarków, tu Pszczyna, a tuuu Pacanów, troszkę daleko, ale w porównaniu z trasą, jaką już pokonałeś, ta odległość nie jest duża.
- Skoro tak mówicie kochane dzieci, to wam wierzę.
- Oj Koziołku to będzie ok. 200, może 300 km. Będziesz szedł kilka dni.
- Nie martwcie się dzieci, wiecie ile ja kilometrów przemierzyłem!! Tysiące!!! A ile przygód przeżyłem, ho ho ho!!!!
- Wiemy, wiemy, czytaliśmy co nieco. Ale inaczej jest jak się samemu coś czyta, a inaczej jak bohater przygód sam o nich opowiada. Więc zanim nas opuścisz Matołku prosimy cię o ciekawą opowieść. Prosimy, prosimy! Nie odmawiaj nam.
- A i nie odmówię takiej sympatycznej gromadce.
- Hmmm niech się zastanowię… O czym by tu…..
- O już mam…. A więc posłuchajcie…..
- Dzieci kochane, gdzież ja nie byłem, dokąd nie jeździłem w poszukiwaniu mego ukochanego Pacanowa.
Ale też muszę się wam pochwalić, że moja sława zawędrowała do Afryki. I pewnego dnia, kiedy wygrzewałem się w słońcu, odpoczywając w Koziej Wólce po kolejnej wielkiej przygodzie, przyfrunął do mnie bocian z listem od afrykańskich zwierząt. Prosiły, abym je odwiedził, bo strasznie się nudzą, a moje niecodzienne pomysły umilą ich smutne życie. Cóż miałem robić, Pacanowa nie znalazłem, to do Afryki pojadę, a właściwie poleciałem, unoszony przez zaprzęg bocianów.
Dzieci kochane, warto było taki szmat drogi pokonać w nie najlepszych warunkach, chociaż nie powiem, bocianiska się starały. Zwierzaki przywitały mnie bardzo uroczyście. Sam krokodyl zaprosił mnie na swój grzbiet, abym odpoczął po podróży.
No cóż, powiedziałem A, trzeba było powiedzieć B, czyli opracować zwierzętom plan rozrywek. Na początek zorganizowałem mecz piłki nożnej. Wiecie, jaką piłką graliśmy! Nikt nie zgadnie! Bo to było wielkie jajo, które w końcu wylądowało na mej głowie i powstała wieeelka jajecznica. Słoń zlitował się nade mną, chwycił mnie za tylne łapy i zanurzył w pobliskiej sadzawce.
Następnie zabrałem się do przygotowania widowiska teatralnego o Jasiu i Małgosi.
- Dzieciaki znacie tę bajkę?
- Taaak.
- No, teraz wam powiem kto w przedstawieniu miał jaką rolę: Jasiem był słoń, Małgosią – żyrafa. Ale niestety sztuka nie wypaliła. Pod słoniem zarwała się scena zrobiona ze zbyt cienkich desek, żyrafa tak się zestresowała, że oskubała z liści pobliskie drzewo.
No to pomyślałem sobie – może karuzelę zwierzakom zrobię. Na wysokim słupie umieściłem fanty do zdobycia. Małpy nie zrozumiały o co chodzi, wszystkie naraz chciały wspiąć się na słupek. Moglibyście sobie wyobrazić jaki galimatias powstał.
Myślę sobie – pech, wielki pech. Ale ten pech nie będzie przecież długo trwał.
W czasie konkursu tańca zwierzęta pokłóciły się – ooo ciężka moja dola! A na koniec zostałem porwany przez Arabów, którzy chcieli mnie uczynić swoim szejkiem. Mało tego! Kiedy uciekałem, złapali mnie Murzyni, którzy chcieli zdobycz upiec na rożnie. Z pomocą pospieszyli biali ludzie, którzy wzięli mnie- koziołka za afrykański nieznany okaz. Dzięki nim trafiłem na europejski ląd.
- Super przygoda, zazdrościmy ci Koziołku takiego ciekawego życia.
- Może i ono ciekawe jest, ale nie mogę uwolnić się od myśli o Pacanowie i zobaczenia na własne oczy, jak wygląda podkucie kozy. Przyjemnie tu u was, ale muszę wyruszyć w dalszą drogę.
- Dziękujemy Koziołku za piękne opowieści. Ale rozumiemy, że tęsknisz za Pacanowem. Żegnaj więc i pamiętaj o nas.
- Na pewno nie zapomnę. Dziękuję za pomoc i serdeczne przyjęcie. Pa. Do zobaczenia.


Scenariusz
Maria Otręba


pl.pinterest.com